Łokiem Podkuńconki. Relacja uczestniczki
Objazdu studyjnego „Z wizytą u siebie” zorganizowanego przez Mazowiecki Program Edukacji Kulturalnej.
Rzuców
Pirsy dziń to łurocystoś we
dworze w Rzucowie. Godały majówka ale tako inso nis łu nos co śpiwajo pod
figurom. Ludzi sie najechało! Cało kupa. Nawet kuniami przyjechały wojskowe chłopy. Beły tes stare rowerzyny, a i
chłopy w takich portkach jak downi mioł mój łojciec. Późni godały
łokolicnościowe mowy. Najsompirw gospodorze po nasemu Bartki (Małgosia i
Bartek), późni róźne łosobistości: Andzia Świentochosko z MPEK (Anna
Świętochowska) i derechtory, nie znom jich wszystkich. No a dali trocha
śpiwanio, granio, jedzenio, łognisko. Mnie zawdy sie podobujo takie schocki bo
mozno pogodać z róźnymi ludźmi.
Chlewiska
W noclegowni tamtejsy trza beło
kłaś sie spać azeby rano po śniodaniu dali jechać.
Jełza
Zabrały nos do Jełzy kaj mom
wydeptane swoje ścieski ale sie ciese bo ino jesce w Malinowym Chruśnioku nie
bełam. Cytałam ino jak powstawoł i ciekawom beła jak wyglondo. Tam jus cekoł na
nos Norbert. No trza powiedzić ładne łotocenie. Jes kaj porozmyślać, z
Leśmianem sie łobocyć. Dobrze ze sie chciało nichtórym ludziom łodnowić toto
mijsce. Wleźliśwa tys na zomek. Tutaj to
dopiro Paweł nagodoł nom róźnych rzecy, pełno copke. Późni poleźliśwa na lody
leśmianoskie. Łoberzieliśwa biblioteke (mojo pirso robote) i Etażerke, tako
sofke, trocha łośklono z ksioskami na dworze.
Podkuńce
Na Cestochosko byliśwa jesce w Jełzy
ale zaros rusyliśwa do Podkuńc. Tamte jus nos wyglondały. Łoj, tutejsy
łorkiestrant przywitoł nos marsiem as zrobieło sie ciepło kole dołka.
Najsompirw połopowiadałam co tys wycyniomy na ty nasy wsi. Pochwoliłam sie
nasym łobejściem. Pokozałam trocha łodbitek, papirów no i ksioske napisano bes
Podkuńconke Mariole Krukowo ło nasym downym jenzyku ło nazwie „Nase godanie. Język mieszkańców Podkońc i
okolic”, chtóro kozdem gość dostoł na pamiontke i pore papirków w torbie z
nasy gminy. Nase kobity, sklepowo i sołtysowo trocha tys przedstawiały. Późni jesce
pośpiwaliśwa, połulaliśwa. Daliśwa
trocha kozdemu picio, wody z rombarbaru bo wor beł nie sty zimi a i
chleba z nasymi frykasami – smolcem, kiskami ale tys lepsymi wendlinami azeby
nicht nie zecloł w dalsy drodze. Cos jus beło łodjezdzać dali to jesce po drode
pośliśwa do nasego krzyza dwuramiennego „wielgi pamiontki”, chtóry łostoł
łodbudowany razem z jego historiom. Mioł 100 lot a pumók nom wycowiechać sie z
tyfusu po wojnie, w bidzie jako nastała w tamtejsy cos.
Lipsko
Łod ras łobiot. Późni zabroł nos
Kamil. Łopowiedzioł nom co łuny robio z gromadom dziewcyc i chłopoków. Dobre
majo serce bo śpiwajo i pumogajo insym ludziom. Dali wzion nos tys do tamtejsego
radia kaj pon redachtor duzo nagodoł ciekawych łopowiastek. Nawet jedna
kierownicka z MPEK, łod tego jezdzanio, tako najwoznijso coś tam godała,
nagrywała w taki kańciapie łośkolny. Przyset cos i zaro trza beło jechać dali
takim maluśkim pekaesem.
Zwoleń
Pozanośliśwa nase pakunki,
klamoty do noclegowni. Kozdem do swoi izby i zaros pośliśwa z Jewkom (Ewą)
połoglondać róźne zakamarki. Zobocyliśwa kamienicki, kościół, muzeum J.
Kochanoskiego a i na rynku Łursulke z piórem. Tako jak zywo. No ale trza beło
zaros wracać bo jus beł cos na kolacjo.
Sycyna
Po jedzeniu pojechaliśwa na
potańcówke do Sycyny. Gwarno tam beło w ty remizie. Łorkiestranty grały z
całych sił. Ludziska łulały w porach. Nawet jedno z nasych kobit trocha barabaniła.
Łobocyliśwa jak toto łulanie wyglondo. Jo to jus widziałam, łu nos w gminie tys
som takie pograjki. Cos sybko zlecioł i trza beło wracać.
Garbatka Letnisko
W niedziele zaros po śniodaniu
udaliśwa sie do Garbatki na dalse łoglondanie. Elzunia łoprowadziła nos po
Zespole Skół Drzewianych, kaj łuco przysłych lesnicych ale tys insych zawodów. Robio
tys warstaty lo rzeźbiorzy, malorzy. Późni łobocyliśwa fest chałupy, wille,
kozdo łotocono do łopkoła lascem. Przed wojnom, w lato przyjezdzały tam róźne łosobistości
łodpocywać.
Pionki
Z Garbatki pojechaliśwa prosto do
Pionek kaj dwóch chłopoków lubio zajmać sie przdstawieniami – teatrem. Paweł
przy Środowiskowym Domu Samopomocy mo teatr „Pralnia” i nawet mo tam pralke w
swoi kańciapie. Mo tam tys pełno masek. Na pamiontke doł nom ważki. Póżni
łoberzieliśwa przedstawienie „Cerwuny Kapturek”, chtóre wykunały podłopiecne
ŚDS i nichtóre łucestniki nasego łobjazdu.
Póżni Radek zabroł nos do Centrum
Aktywności Lokalnej, kaj przed wojnom beło kasyno. Łoberzieliśwa przedstawienie
ło dziejach Pionek, chtóre pokozało nom pięcioro młodocianych aktorów. Mówio na
toto teatr dokumentalny.
Łobok widać beło downo fabryke Pronit.
Radom
Dotarliśwa tutaj na łobiot. Tam
tys zrobiliśwa łobrachunki z całego łobjazdu. Zol beło sie zegnać. No, ale cós
kozdem łucestnik rusył w swojo strone i łobiecoł ze bedziewa sie łodzywać.
Bes te trzy dni jeździliśwa do
łopkoła Radomia po róźnych obejściach, no i łudało sie nom poderzić co inse
ludziska robio.
Muse wom powiedzić, ze wsedzie,
na kozdym kroku, w kozdym mijscu łucestniki łobjazdu narobieły pełno łodbitek.
Zdymowały co sie ino dało, tys ludzi. Ros po ros i wrzucały tam kaj te @ som.
Ale za to mozno te łodbitki łoglondać w nowocesnych łurzondzeniach nawet w kumórkach,
ino takich terajsych.
Mariola Kruk - relacja w gwarze, próba rekonstrukcji rodzimego języka
Pionki
Miło poczytać teksty w gwarze "okołoiłżeckiej",którą trochę pamiętam z dawnych lat.
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniami od byłego mieszkańca Iłży