Pisząc te wspomnienia sięgam
pamięcią daleko wstecz, ponad 40 lat.
Wakacje i ferie spędzałam u
dziadków na wsi, ale sama też mieszkałam na wsi z rodzicami. Wolnego czasu
było mało bo w gospodarstwie większość prac była wykonywana ręcznie bez udziału
zmodernizowanych urządzeń. Wraz z nadchodzącymi porami roku zwiększało się
natężenie prac a więc czas wolny się kurczył. Zima przynosiła troszkę
wytchnienia od prac polowych a tym samym więcej wolnego czasu.
Pamiętam jak babcia
ustawiała warsztat tkacki, cięła w paski materiały i wyczarowywała
kolorowe chodniczki, makiety. Schodziły się sąsiadki i razem tkały, nawijały
nici. Nawet miały ustalony grafik, o której porze kto zasiadał do pracy.
Darcie pierza wieczorami to
następne zajęcie kobiet na wsi. Schodziły się po domach aby cierpliwie
pracować. Opowiadały różne historie, żartom nie było końca. Śpiewały, modliły
się i oczywiście plotkowały o czym tylko się dało. Ta praca zawsze kończyła się
„okrężną”, do której każda gospodyni przygotowywała się bardzo starannie.
Robiła ciasto, kompot i coś na gorąco w podzięce za pomoc.
Miesiąc maj miał na wsi
szczególne znaczenie. Figury Matki Boskiej i krzyże były pięknie dekorowane a
my z babcią chodziliśmy śpiewać pod figurę pieśni Maryjne. Zapracowane kobiety
zawsze znalazły czas wolny aby śpiewać „majówki” pod figurą. Dla młodych
dziewczyn i dzieci to był piękny okres i oderwanie się od codzienności z
poczuciem, że się uda spełnić coś bardzo ważnego.
Czas wolny młodzież młodsza
i starsza spędzała w klubach – świetlicach. Fajne to były spotkania przy
adapterze z muzyką odtwarzaną z płyt pocztówkowych. Można było też coś kupić do
picia i jakąś słodkość. Na tych spotkaniach nawiązywały się przyjaźnie, sympatie
a nawet miłości.
Oczywiście w moich
wspomnieniach nie mogę pominąć Kina
Objazdowego. To było wydarzenie! Na tę rozrywkę czas musiał się znaleźć.
Młodzież, dzieci i dorośli bardzo chętnie przychodzili na seanse filmowe i
kroniki.
Na koniec tych moich rozważań
pragnę jeszcze wymienić inne wydarzenia, które bardzo cieszyły ludzi ze wsi.
Były to wyprawy na odpust i to nie jeden. Co najmniej trzeba było zaliczyć trzy
w okolicznych parafiach.
Również potańcówki w
sobotnie wieczory, które trwały do świtu pomimo, że rano trzeba było wstać
do obrządku.
W tym czasie podobało mi
się, że ludzie lgnęli do ludzi. Wspólnie pracowali, bawili się. Chcieli spędzać
ze sobą nie tylko czas wolny. Może dla współczesnych to jest trochę dziwne
ponieważ nam czas wolny kojarzy się z wyjazdem na wczasy lub z jakąś inną
rozrywką związaną z oglądaniem telewizji, siedzeniem przed komputerem.
Podsumowując stwierdzam, że
jednak ludzie żyjący w tamtych, dość odległych czasach mimo ciężkiej pracy i braku
wolnego czasu byli weselsi i bardziej zadowoleni.
Mieszkanka Podkońc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz